Od autorki: Kocham ich :3 To jest paring z Uta no Prince Sama
Zapraszam...
***
Ech, no i jest ten koszmarny dzień, 14 lutego. Dzień Świętego Walentego. Wiem, że zawsze jestem obojętny na to co dzieje się dookoła mnie, ale tym razem niestety tak nie jest. Tak sobie rozmyślałem leżąc rano w łóżku. Dzisiaj nawet nie chce mi się wychodzić z pod kołdry. Dlaczego wszyscy są tak uradowani w ów dniu? Ja mam co do niego mieszane uczucia. Odwróciłem głowę w stronę piętrowego łóżka Satsukiegi i Syo. Już ich nie było. Westchnąłem cicho. Nagle drzwi mojego pokoju otworzyły się z hukiem.
-I co z tego?- spytałem jak zwykle bez najmniejszych emocji.
-No chodź! Camus-chan i Ran-ran czekają z herbatą!
-W takim razie już idę.- wygramoliłem się spod pierzyny i ruszyłem do łazienki się przebrać. Ubrałem czarną koszulę z bialymi paskami, czarny krawat, cienki nieskawy sweter z żółtym paskiem na kołnierzyku oraz szare, dopasowane dżinsy. Zwiazałem swoje niebieskie włosy tak jak zawsze czyli z lewej strony w krótki, koński ogon, a z prawej pozostawiając je swobodnie. Po krótkiej chwili wyszedłem z łazienki, Reiji dalej siedział w pokoju.
-Co ty tu jeszcze robisz?- spytałem zimno- Nie było by lepiej gdybyś dołączył do Camusa i Kurosakiego?
-Powiedziałem tak tylko byś nie spędził całego dnia w łóżku. A tak poza tym...- zaczął podchodząc do mnie; właśnie byłem w trakcie zakladania swoich długich granatowych butów.- ... wesołych Walentynek.- powiedział czule całując mnie w czoło. Poczułem jak spłonąłem rumieńcę. Z wszelkich sił chciałem to ukryć i najwyraźniej udało mi się to. Brunet pomachał mi na pożegnanie po czym wyszedł z pomieszczenia.
Och, Reiji...
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz